Szukaj na tym blogu

środa, 20 stycznia 2010

Już bedzie..

nie przyzwyczaiłam się do bycia szczesliwą.. moze zdazały sie chwile w ktorych czolam euforie lecz przemijała z powiewem letniego powietrza czy też mroźnego puchu..
Kazdy usmiech czy po prostu swiadomosc przebytego dnia przy osobie ktora staje sie moim zyciem napawa mnie do pozytywnych mysli ktorych jest  tak niewiele-az chce mi sie krzyczeć ze to juz  ten czas by  uwierzyc w szczescie nie podchodzac do wszystkiego z rezerwą..

rozważna czy romantyczna...

Jaka naprawde powinna być kobieta...
 Mezczyzni ucza nas byc  zamknietymi na wyzsze uczucia ktore mogly by  narodzic sie z biegiem czasu..
zbyt wilekie wyzwanie? czy strach przed smakiem porazki ktory potrafi być zaskakująco gorzki..
zazwyczaj przychodzi najłatwiejsze z rozwiązan.. nie angazowac sie-tak po prostu..
cieszyc sie z zaskakujących chwil oraz pozostac na bezpiecznym choć chłodnym gruncie..
A miłość?.. czy istnieje?.. a może jest wyłącznie  celem ktoremu potrafimy nadac nazwe i ślepo do niego dążyć..
lecz chemia która pojawia się między dwojgiem ludzi i doprowadza do tak silnych emocji które zaczynaja nami kierowac i podejmowac decyzje nad którymi długo się zastanawiamy?..
zachowujemy więc swą dume unosząc  wyraźnie głowe i patrzac dumnie przed siebie  powstrzynując ból który nas przeszywa..
lecz wracajac do swych czterech scian dajemy upust emocjom..
a wtedy tak bardzo chcemy wierzyc w milosc ktora mogła by uskrzydlic..
zasypiamy z nadzieją.. lecz otwierajac oczy uswiadamiamy sobie że to może zdazyc sie wylacznie w lilmch i ksiązkach ktore tak lubimy-..
więc kiedy osiągamy szczescie?..