nie przyzwyczaiłam się do bycia szczesliwą.. moze zdazały sie chwile w ktorych czolam euforie lecz przemijała z powiewem letniego powietrza czy też mroźnego puchu..
Kazdy usmiech czy po prostu swiadomosc przebytego dnia przy osobie ktora staje sie moim zyciem napawa mnie do pozytywnych mysli ktorych jest tak niewiele-az chce mi sie krzyczeć ze to juz ten czas by uwierzyc w szczescie nie podchodzac do wszystkiego z rezerwą..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz